Morze. Wyobraźnia kontra rzeczywistość.
Pierwszy rejs zostaje w pamięci na zawsze. Bo jak można zapomnieć ogromne zauroczenie, narodziny pasji?!
Przygotowują się do sezonu: jeżdżą na nartach, pokonują Horn, rozmyślają o rejsach na żaglowcach, wspominają rejsy na ciepłych morzach. Jednak są też tacy, którzy w tym czasie zajmują się szkutnictwem i remontują swój jacht.
Jednak są też tacy, którzy w tym czasie zajmują się szkutnictwem i remontują swój jacht. Wojtek Płachecki powoli zbliża się do końca remontu swojego drewnianego jachtu z lat 60-tych. Zakupił go w 1980 roku w Nieporęcie. Według niepotwierdzonych źródeł konstrukcja nazywa się Freja. Kadłub wykonany ze słomniki laminowanej. Jacht przechodził wiele modernizacji i był przebudowywany w zależności od potrzeb.
Zapraszamy do obejrzenia wyjątkowych zdjęć, pokazujących kawałek wspaniałej historii. Być może podczas jednego z rejsu po Bałtyku, namówicie Wojtka na opowieści o „Jolce”.
Jolka w latach osiemdziesiątych
Mazury - dawno, dawno temu
Binduga
Nowe pokolenie żeglarzy
Jolka w marinie
Jacht w latach swojej świetności
Wojtek Płachecki
Wilki mazurskie
Doprowadzenie drewnianego jachtu, który ma prawie 60 lat, do stanu dawnej świetności wymaga ogromu żmudnej i ciężkiej pracy. Jedna zima to zdecydowanie za mało czasu. Trzymamy kciuki za Wojtka!
Nadbudówka Jolik dzisiaj
Prace nad zejściówką
Nowe jskółki
Jeszcze dużo pracy przed Wojtkiem
Wojciech Płachecki
tekst z 21.02.2018 r.
Wojtek Płachecki jest sprawdzonym kapitanem i instruktorem Kubryka od pięciu lat. Jedną z wielu zalet Wojtka jest szkutnicza pasja, którą wykorzystuje w trakcie remontu prywatnego jachtu. W trakcie naszych rejsów i kursów Wojtek jest cierpliwym nauczycielem. To chodząca skarbnica wiedzy, z której warto w trakcie rejsu czerpać pełnymi garściami.
Pierwszy rejs zostaje w pamięci na zawsze. Bo jak można zapomnieć ogromne zauroczenie, narodziny pasji?!
Ruszamy do boju. Na początek dużo wody dookoła i zapoznanie „na spokojnie” z jednostką. Jak skręca, jaką ma inercję, ile „talentu” trzeba dać silnikowi, żeby wytracić prędkość, jak bardzo jest podatny na boczne podmuchy.